twoje imię. – recenzja literackiej wersji światowego hitu

Czasami przychodzi taki dzień, że mamy już dość książek z gatunku MMO, przeniesień do równoległych światów i innych ostatnio popularnych trendów, a chcielibyśmy poczytać ciekawy i dobrze poprowadzony romans. Niestety, nie mamy wielu light novel z tego gatunku, ale na ratunek przychodzi nam Studio JG, które od czasu do czasu zapełnia tę niszę. Tym razem wydawnictwo spełnia pragnienia prostych duszyczek książkową wersją kinowego hitu z 2016 roku, czyli twoje imię. lub po japońsku Kimi no Na Wa. Piękny romans o dwójce nastolatków w wydaniu wydawnictwa, którego Toradora jest moim zdaniem najlepiej przełożoną light novel na rynku. Czy coś mogło pójść nie tak?
Piękna opowieść z małymi problemami
Jakbyś się czuł, gdybyś jednego ranka obudził się w ciele zupełnie innej osoby? Pewnie bardzo dziwnie i tak właśnie, trochę rodem z Hitchcocka, zaczyna się historia “twojego imienia.”. Pewien chłopak i pewna dziewczyna z różnych zakątków Japonii z dnia na dzień budzą się w zupełnie obcym środowisku. Są zmieszani, przerażeni, ale idą najbardziej naturalną i dość logiczną drogą, czyli uznają całe zajście za sen. Z czasem jednak zdają sobie sprawę, że sen na jawie nie jest całym wytłumaczeniem zaistniałej sytuacji. Zdają sobie sprawę o istnieniu drugiej osoby i próbują nawiązać ze sobą kontakt.
Pierwsza rzecz, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, to jak autor świetnie wykorzystuje opisy miejsc i opowiadanie historii z pierwszej osoby, żeby podkreślić obcość zamian dla bohaterów. Kiedy Mitsuha, dziewczyna z głębokiej prowincji, przebywa w swoim ciele, nie jesteśmy uraczeni wymyślnymi opisami, tylko poznajemy niezbędne minimum, dosłownie tyle, co sama bohaterka myśli i czuje na ten moment. Kiedy jednak budzi się w ciele Takiego, drugiego bohatera tej opowieści, który mieszka w Tokio, nadziwić się nie może, jak bardzo życie różni się w jej wymarzonym mieście, i opisuje w głowie każdą napotkaną nowość.
Okładka twojego imienia.
Bohaterowie są wykreowani bardzo wiarygodnie i z uśmiechem na twarzy czyta się o ich relacji, któremu poświęcony jest pierwszy akt historii. Nie mogą się zobaczyć twarzą w twarz, więc robią to wyłącznie przez notatniki. I to działa! Z początku ich wymiana zdań jest szczątkowa, czasami trochę nawet agresywna, ale po jakimś czasie czuć w tym kłótnie starego, dobrego małżeństwa. Zaznaczę tylko, że choć świetnie przedstawiono tę część, to jednak przebiegła ona trochę za szybko. Gdyby poświęcić choćby 10 stron więcej na budowanie ich znajomości, moja ocena spokojnie skoczyłaby o całe jedno oczko do góry.
Jak to w romansach zwykle bywa, w końcu musi nastąpić zwrot akcji. Powiem szczerze, że zbierałem szczękę z podłogi, kiedy i tutaj on nastąpił. Musiałem przerwać na parę sekund książkę, przejść się po pokoju i wytłumaczyć sobie w głowie, jak autor zdradził moje piękne wyobrażenie o lekkości tej opowieści. Bo jedno zdanie potrafiło słodki romans zmienić w okrutną i niesprawiedliwą historię. Nie będę nic zdradzał, bo trzeba to samemu doświadczyć, ale osoby znające film lub książkę wiedzą, o czym mówię. Rzadko się to zdarza, ale autentycznie można się przejąć. Dalsza część książki ma trochę więcej elementów fantastyki niż reszta i trochę traci na budowaniu wspomnianej wiarygodności, ale nie jest tak źle. Rozwiązanie nowego statusu quo jest ciekawe i satysfakcjonujące, a o to chyba chodzi.
Grzbiety ksiązek
Może to zabrzmi zabawnie, ale najmniej potrzebnym elementem w całej tej opowieści był… sam tytuł i jego implikacje. Wątek dosłowny “twojego imienia” pojawił się dopiero na końcu książki i miał tylko posłużyć przygotowaniu sceny na ckliwy i piękny, chociaż strasznie oklepany, finał. Rozumiem zamysł i nawiązanie, ale jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że trochę zmarnowano tu potencjał.
Przekład Studia JG
Od strony technicznej książka jest świetna. Powiększony format nadaje jej lekkiej szlachetności wśród innych pozycji, a okładka jest wysokiej jakości. Ilustracji brak i w zasadzie nie mam nawet nic przeciwko temu, ale niestety okładka jest plakatem filmu, więc zupełnie się w tym aspekcie nie postarano, no ale to wina samej strony japońskiej, nie polskiego wydawcy. Bardzo fajnie uwidoczniono różne punkty widzenia, część chłopaka jest wydrukowana lekkim pogrubieniem, natomiast dziewczyny standardowym krojem. Błędów parę się znalazło, głównie zagubione literki, spacje lub przecinki, ale nie wyciągało to z immersji. Przy grach słownych Studio JG dość ładnie wybrnęło, nie kombinując za bardzo w przekładaniu wszystkiego na nasze realia. Trochę szkoda, że mało znaczące wyrazy, które są typowe dla japończyków i nie mają u nas tłumaczenia, musiały zostać w oryginale z notką od tłumacza, bo osobiście wolę nawet dość dalekie odpowiedniki i lokalizację niż nic nie znaczące słówka, ale rozumiem, że czasami trzeba balansować między wiernym a pięknym przekładem. A dialogi to po prostu klasyka gatunku Studia JG. Wydawnictwo ma jakiś tajny patent w przekładaniu ich na codzienny i wiarygodny język. Aż momentami ma się wrażenie, że pisał to po prostu polski autor, a nie japonski. Jak wy to robicie?
Przykład podziału na role.
Podsumowanie
Nie oglądałem filmu, dlatego sama historia porwała mnie bez reszty, bo jest po prostu dobra, ale jeśli jesteście już po seansie, nie ma co z góry skreślać powieści. Fakt, zwroty fabularne już was nie zaskoczą, ale na pewno wersja pisana może być dobrym uzupełnieniem historii, bo w przeciwieństwie do filmu, przedstawia wszystko z pierwszej osoby, a więc możemy poznać trochę więcej informacji o emocjach i przemyśleniach bohaterów. Z drugiej strony film jest pięknie wizualny i muzycznie, więc też dostarcza czegoś, czego książka nie jest w stanie. Uprzedzając niektóre osoby, light novel nie jest adaptacją filmu, tylko tworem, który powstawał do niego równolegle, a premierę miał nawet miesiąc przed wejściem animacji do kin. Tak gwoli ścisłości, bo wiem, że niektórzy mają na to alergię. Decyzja należy do was, ja jedynie mogę powiedzieć, że gorąco polecam. Więcej takich perełek na rynku poprosimy!
Tomik do recenzji dostarczyło Studio JG.
Treść: 4+
Grafika: 2-
Opakowanie: 5
Tłumaczenie: 5
twoje imię.
Makoto Shinkai
Ogólny werdykt:
5-
Bardzo dobry z minusem
Data wydania: 29 grudnia 2017
Tłumaczenie: Paulina Tuczapska
Wydawnictwo: Studio JG
Liczba stron: 140
ISBN: 978-83-8001-258-5
Cena detaliczna: 24,99 zł