Puste granice: Ogród grzeszników tom 1

Puste granice – debiutancka powieść Kinoko Nasu, dzięki której zaistniał na scenie pisarskiej jako ktoś więcej niż scenarzysta gier. Jego historia wyróżniła się dzięki zapożyczeniu niechronologicznego przedstawiania wydarzeń z japońskich kryminałów do swojego utworu. Po 20 latach od premiery web novel ciężko ocenić, jak rewolucyjny był to pomysł. Muszę w tym względzie uwierzyć na słowo recenzentom, którzy oceniali ten tytuł po oficjalnej premierze w 2004 roku, i tabelkom sprzedaży.
Na co komu chronologiczne przedstawianie wydarzeń?
Powieść przedstawia nam dwóch głównych bohaterów: Shiki Ryougi, posiadaczkę oczu zdolnych dojrzeć “linie śmierci”, które po przecięciu zabijają ich właściciela, oraz Mikiyi Kokuto, który rzucił studia, by pracować dla samozwańczego taumaturga w czymś na wzór agencji detektywistycznej.
W tym tomie zostają nam przedstawione 3 rozdziały – pierwszy dotyczący tajemniczych samobójstw licealistek, drugi, jak doszło do pogłębienia relacji między naszymi głównymi bohaterami, oraz trzeci – o innej “uzdolnionej”, która zasmakowała w morderstwach. Historie nie są przedstawione chronologicznie, część wydarzeń zostaje nadal zagadką.
Po przeczytaniu tomu byłem zdziwiony, jak skrupulatnie autor podszedł do przedstawiania historii.
Pierwszy raz poczułem, że jakikolwiek autor LN nie próbuje lać wody i traktować czytelnika jak dziecko, któremu trzeba powtarzać parę razy to samo, by w końcu dotarło do jego zakutego łba, jak ważna jest to informacja! Wrr!
Pozytywnie mnie też zaskoczył ostatni rozdział. Przez większość czasu jest omawiany pewien defekt, ale tylko od strony psychicznej. Zastanawiałem się, dlaczego autor pomija problemy fizyczne. Aż tu nagle pod koniec dostajemy logiczne wyjaśnienie, ale nierozwinięte na tyle, by ktoś niezaznajomiony z medycyną zaczął łapać się za głowę.
Okładka jak to okładka – ma swój charakter, jednak nie ma w niej nic specjalnego.
Z japońskich recenzji wysuwa się dość często opinia o nietypowym stylu autora, ale mam wrażenie, że przy przekładzie na inny język ta nietypowość nie mogła się zachować i przypomina standardowe powieści. Daleko mu do lekkości LN, gdzie pomija się wiele pomniejszych detali na rzecz historii, jednak jak ktoś czyta jakieś rozbudowane powieści, a nie tylko komiksy i LN, to nie poczuje żadnego przytłoczenia i znużenia.
Narratorzy są pierwszoosobowi, co pozwala nam na zgłębienie osobowości bohaterów, oraz trzecioosobowi.
Słaba zawartość dodatkowa
Mamy tutaj mało ilustracji. Są dobrej jakości, jednak niczym szczególnym się nie wyróżniają, by się nad nimi zachwycać. Prawdopodobnie wykonane w programie graficznym.
Na końcu dodano wypowiedź jednego z recenzentów na temat jego pierwszej styczności z powieścią. Jeżeli wolicie unikać wszelkich spoilerów na temat dalszych wydarzeń, to radzę nie czytać tego przed ukończeniem wszystkich 3 tomów. W pewnym momencie recenzent podaje krótkie streszczenie całej historii i pojawia się w nim postać, która w I tomie nie została ujawniona.
Czyżby polskie wydawnictwa LN zaczęły w końcu standaryzować projekt okładki i DTP?
Wydanie Kotori sprawdziło się bardzo dobrze. Błędy mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni. Przed premierą byłem bardzo negatywnie nastawiony do okładki – nie przez kolejne skrzydełka, lecz ze względu na jaskrawy fiolet. Gdy dostałem w ręce tomik, odcień okazał się być bardziej stonowany i przez to już mogę ocenić pozytywnie dopasowanie kolorów.
Tłumaczka potrafi się odnaleźć w różnych stylach autora i stara się nadać im osobny charakter. W Overlordzie mamy trochę luźniejszy ton, bardziej przyjazny czytelnikowi. W Pustych Granicach starano się używać wyrazów o starszym rodowodzie w miejscach, gdzie idealnie to się sprawdzało.
Wielkościowo i jakościowo wydanie plasuje się w średnią wszystkich wydanych do tej pory w Polsce LN. Do takiej jakości powinny dążyć wydawnictwa, ale nie miałbym nic przeciwko laminowanym napisom.
Użyto standardowego papieru do druku, a więc wielkość wydania też jest standardowa.
Podsumowanie
Dzieła Nasu, z jakimi miałem główną styczność, to anime. Wyłamuje się z tego tylko VN Fate Stay/Night. Dzięki temu mogłem się domyślić, z czym mogę mieć do czynienia przy okazji powieści. I dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem. Możliwe… A nawet z pewnością duża część osób będąca fanami LN będzie miała problem z przeczytaniem tej powieści za jednym tchem czy w ciągu jednego dnia przez sposób przedstawiania historii, który może nużyć przy dłuższym posiedzeniu. Akurat w przypadku Pustych Granic uważam, że to dobrze, bo pozwala na odetchnięcie i przeanalizowanie motywacji oraz osobowości postaci.
Szczerze polecam, dopadła mnie chęć na kolejne tomy, a premiera drugiej części już w tym miesiącu (jeśli nie dojdzie do opóźnień).
Treść: 5
Grafika: 4
Opakowanie: 5-
Tłumaczenie: 5
Puste granice: Ogród grzeszników #1
Kinoko Nasu, Takeuchi Takashi
Ogólny werdykt:
5
Bardzo dobry
Data wydania: 28 kwietnia 2017
Tłumaczenie: Anna Piechowiak
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 225
ISBN: 978-83-65722-16-4
Cena detaliczna: 29,90 zł