Log Horizon tom 2 – Rycerze Camelotu

utworzone przez | kw. 25, 2017

Drugi tom dopiero pokazuje pazur tej serii oraz nakreśla to, czego możemy się spodziewać po kolejnych tomach. Negocjacje polityczne, przymierza, stanowienie prawa. Przy tym nie mogło zabraknąć jakiegoś minidramatu będącego motorem napędowym wszystkiego, co się w tej części wydarzyło. Pozwolę sobie na drobne spoilery z pierwszego rozdziału, jako że pierwszy tom mamy za sobą.

Czas na posprzątanie własnego podwórka

Początek II tomu jest bezpośrednią kontynuacją końca I tomu. Nasza trójka bohaterów wraca z Serarą i Nyantą z Susukino. Dzielą się informacjami na temat świata, w którym się znajdują, oraz co ciekawego odkryli. W końcu zaczynają rozumieć, jak bardzo odmienna jest nowa rzeczywistość od ich znajomego Elder Tale. Po powrocie czekało na nich przyjęcie powitalne, picie, wiwaty, zabawy. Istna sielanka, nieprawdaż?

Otóż nie. Shiroe czuje, że – mimo spadku ilości PK-erów – atmosfera w mieście się pogarsza. Problem stanowią gildie. Każda z nich ma inne oczekiwania co do gry, przez co zaczęli zagarniać dla siebie przeróżne terytoria – sytuacja przypomina rozbicie dzielnicowe. Mniej liczne gildie oraz solowi gracze przestają się odnajdywać w Akibie. Rozmowy dotyczące sojuszu średnich i małych gildii spalają na panewce. Jak by tego było mało, powstają gildie wykorzystujące nowicjuszy do zarabiania na ich profesjach i codziennych gratisach, jakie otrzymują, by móc szybciej wbić wyższy level. Handlują one z większymi gildiami, którym zależy tylko na sile, a moralność jest dla nich nieistotna. Jadowity Okularnik w końcu zaczyna pojmować, w jakiej sytuacji może się znajdować dwóch nowicjuszy, z którymi spędzał czas przed Katastrofą. Po skontaktowaniu się z jednym z nich przekonał się, że ich sytuacja jest tragiczna. Obmyślił plan, wymagający ogromnych zasobów ludzkich i pieniężnych, aby wykorzystać informacje zebrane przez Nyantę do zdobycia ogromnych wpływów i dzięki nim móc zebrać największe gildie oraz reprezentantów mniejszych przy jednym stole do negocjacji, podczas których Jadowity Okularnik będzie musiał wykazać się przebiegłością.. Zaczyna się historyczny moment, który odmieni oblicze Akiby na zawsze.

Dość streszczania

Zgodnie z moim opisem uwielbiam historie z politycznym tłem. Log Horizon świetnie sobie radzi w prostym przedstawieniu tego, jak inteligentnie bohaterowie podchodzą do kwestii politycznych. Chcą naprawić miasto, które żeruje na słabszych. Ustalone z góry mechaniki gry pozwalają pominąć pewne mechanizmy znane z naszego świata, więc m.in. ekonomia jest traktowana po macoszemu. To nie nasz świat, gdzie od giełdy papierów wartościowych zależy stabilność gospodarki. Mamy dostęp do niewyczerpalnych źródeł surowców i pożywienia, tak więc odpowiednia kontrola i oclenie importu jest najlepszym wyjściem, by nie przesycić rynku towarami, a dzięki temu zachować pewną stabilność Akiby. W taki prosty sposób są omawiane wszystkie najważniejsze sprawy, jakie muszą omówić zebrani, by zrobić z Akiby państwo-miasto, a nie być bandą żyjącą w starożytnych ruinach.
Niestety wątek polityczny jest przeplatany z minidramatem, o którym wspominałem na początku. Było to dla mnie zło konieczne, by móc cieszyć się dalszymi rozmowami gildii. Wątek bliźniaków jest rozwodniony, za dużo tutaj oczywistości, których jedynym celem jest sztuczne przedłużenie tomu. Powieść młodzieżowa ma za zadanie być przystępna dla wielu ludzi, również tych mających problem z szybkim zrozumieniem konsekwencji danych decyzji, ale w tym przypadku nie mam pojęcia, kogo chciał zadowolić autor. Wątek ten można było urozmaicić chociażby wprowadzeniem jakiejś ciekawej postaci wśród bandy idiotów Hamelinu, gdzie liczy się jedynie siła oraz cwaniakowanie. W tym tomie mamy do czynienia z wieloma różnorakimi postaciami – od inteligentnego zawadiaki po honorowego samuraja z haremem, ale najwyraźniej tylko ci dobrzy mają prawo być ciekawsi. Taka jedna postać mogła dać szerokie pole do naturalnego przedłużenia historii oraz podłoże pod potencjalną zemstę w dalszych tomach.

Co do walk – są tak krótkie i bez żadnego znaczenia, że można je uznać za nieistotne. Ich brak w ogóle nie wpłynąłby na fabułę. Tak więc jeszcze więcej analizy do czytania!
II tom przygotowuje nas do tego, że historia będzie opowiadana z wielu perspektyw, jednak w centrum wydarzeń zawsze znajdziemy Shiroe. Powieść miota nami między okularnikiem a innymi graczami.
Pozytywnie potrafi zaskoczyć prowadzenie historii. Autor przedstawia nam wydarzenia, po których stawiamy różne pytania, jednak nie pozostajemy bez odpowiedzi, bo czekają one na nas dalej. Daje nam czas, byśmy sami wpadli na odpowiedź.

Technicznie

Uśredniając, technicznie jest tak samo jak w I tomie. W kwestii formatowania tekstu nic się nie zmieniło. Doszły teraz problemy ze spacjami – w kilkunastu miejscach ich brakuje. Zaczęły dochodzić angielskie wyrazy, których nie ma w polskim języku – mam na myśli przede wszystkim “em” i “um” (wiedzieliście, że jest to archaizm – skrócona forma wyrazu “umysł”? A niby ucinanie wyrazów to domena dzisiejszej młodzieży). Japońskie “ano” tłumaczy się w angielskim języku na “um”. Jest dość problematycznym wyrazem, bo w polskim nie ma “ładnego” odpowiednika tej zaczepki. Wątpię, że ktoś by co chwilę na początku zdania chciał dawać “Yyy…”, “Eee…”, itp., ale jest wiele wyrazów, które można zastosować w zależności od sytuacji, dlatego tłumaczka jak dla mnie poszła na łatwiznę, a korekta nawet się nie postarała wyeliminować tego typu baboli. Zresztą korekta karygodnie podchodzi do błędów, racząc nas wyrazami typu “nieswojej” (nie chodzi o uczucie), “ktrym”, “ała” . Za to widoczne jest gładsze tłumaczenie. Zdania brzmią naturalniej, dziwnych wyrazów i zdań jest zdecydowanie mniej, więc równowaga jakości tłumaczenia została utrzymana. Zdecydowanie ktoś powinien przewertować całe tłumaczenie przed wysłaniem do drukarni, bo widać brak kontroli jakości. Jestem w połowie czytania III tomu i tam jest jeszcze ciekawiej.
Wykonanie druku pozostało bez zmian – papier drzewny o większej gramaturze, delikatny żółty odcień papieru, ilustracje na całą powierzchnię strony. I mamy tutaj na rozkładówkach ładne widoczki (łącznie aż 3) oraz mapę Akiby. Studio JG zrehabilitowało się po wpadce z I tomu.

Ze względu na duży skok w ilości przedstawionych postaci przybyło też więcej ilustracji (dwukrotnie), przez co przy tej samej ilości stron przychodzi tylko jedna konkluzja – jest mniej treści do czytania.

Podsumowanie

Troszkę się zawiodłem na tej części. W porównaniu do I tomu jej poziom skakał między bardzo dobrym a przeciętnym. Tyle dobrego, że tego drugiego jest mniej, treść ogólnie wypada dobrze. Niestety pchanie na siłę rozważań, które ani nie rozwijają postaci, ani nie mają wpływu na fabułę, jest bardzo niedojrzałym podejściem. Oby mniej takich zabiegów.
Dodano rozkładówki, mamy większą ilość ilustracji. Jakość wykonania pozostała bez zmian. Tłumaczenie za to zwiększyło swój margines, polepszając tłumaczenie kosztem większej ilości baboli. Dlatego ocena pozostaje taka sama.

Treść: 4-
Grafika: 4+
Opakowanie: 4
Tłumaczenie: 3

Log Horizon #2

Log Horizon 2 – Rycerze Camelotu
Mamare Touno, Kazuhiro Hara

Rok temu Mamare Touno został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata w związku z unikaniem płacenia podatków z zarobionych dzięki swoim LN pieniędzy. Winny był 7 mln jenów (czyli w tamtym czasie ~244160 zł).

Ogólny werdykt:

4-

Dobry z minusem

Data wydania: 16 września 2016

Tłumaczenie: Paulina Tuczapska

Wydawnictwo: Studio JG

Liczba stron: 264

ISBN: 978-83-8001-150-2

Cena detaliczna: 24,99 zł


Komentarze